Przy okazji newsa o poszukiwaniu śladów zrabowanej przez Niemców nagrody dla "Korsarza" - pojawiła się okazja przypomnienia młodym Czytelnikom tego regatowego rejsu do Kilonii. Zadania podjał sie kpt. Rafał Krause z Polskiego Klubu Morskiego w Gdańsku. Dziękuję !
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
_____________________
Witaj Jurku
Przesyłam do publikacji na Twojej stronie (dla zilustrowania zagadnienia) zdjęcie przedstawiające zaginioną w 1939 roku "żeglarską bursztynową komnatę" - nagrodę dla załogi s/y "Korsarz" za wygrane morskie regaty olimpijskie na trasie Sopot (na ów czas Zoppot - Kiel (Kilonia).
Zdjęcie zostało wykonane na pokładzie "Daru Pomorza", który umożliwił wywiezienie tego trofeum na swoim pokładzie, poza terytorium III Rzeszy (wykonana była częściowo ze złota, a przepisy celne Rzeszy zabraniały jego wywozu na co powoływali się Niemcy pragnący za wszelka cenę utrudnić jej otrzymanie przez młoda polska załogę żeglarzy z Wolnego Miasta Gdańska. Najpierw Niemcy chcieli zdyskwalifikować załogę "Korsarza", potem mnożyli inne trudności formalne...
Gdyby nie zdecydowana postawa kapitana sportowego polskich załóg olimpijskich Kmdr Ziółkowskiego i ryzyko międzynarodowego skandalu w okresie olimpiady w Berlinie (regaty były elementem rywalizacji żeglarskich organizowanych w Kilonii w ramach olimpiady, to nagrodę otrzymałby planowany jacht niemiecki....
Drewniana skrzynka chroniąca zawartość (srebrno-złotą z elementami kryształu "busole z zamontowaną nad nią figurkami personifikacjami bogów wiatrów") zawierała umieszczony w wewnętrznej stronie wieka cenną miniaturę marynistyczną wykonaną przez najwybitniejszego przedstawiciela niemieckiego malarstwa renesansu- Albrechta Durera. Tak cenną nagrodę ufundował rzekomo sam kanclerz Rzeszy z okazji 50 lecia Niemieckiego Związku Żeglarskiego dla niemal pewnego niemieckiego faworyta tych regat (kpt Alberta Lutz skippera jachtu "Sigrun II" z Gdańskiego klubu Godewind
Na zdjęciu pierwszy z lewej to "kapitan kapitanów" prowadzący Dar Pomorza , a pierwszy z prawej Kmdr T.Ziółkowski - komandor PKM. W środku z nagrodą młody student Politechniki Gdańskiej - 23 letni kpt. T.Prechitko (wychowanek żeglarski Ziółkowskiego).
Jeszcze parę ciekawostek o tych historycznych regatach i głównym bohaterze "Korsarzu"...W regatach olimpijskich po raz pierwszy wziął udział jacht pod polską banderą s/y "Danuta" (wypożyczony od PKM przez Yacht Klub Polski). Startował on w przedolimpijskich regatach jachtów pełnomorskich wraz z drugim jachtem PKM-u s/y "Korsarz" pod komendą młodego kpt. Tadeusza Prechitko. S/y "Korsarz" z uwagi na rejestrację portową, startował pod banderą Wolnego Miasta Gdańska. Jego załogę stanowili poza młodym kapitanem, harcerze: J.Łangowski, B.Peikert, A.Wojka. W tym pełnomorskim wyścigu na trasie kilkuset mil morskich startowało dwadzieścia jachtów, w tym s/y "Korsarz" z Polskiego Klubu Morskiego.
Zaraz po starcie z pod mola w Sopocie w silnym zachodnim wietrze dochodzącym do 7 stopni w skali Beauforta, jachty zostały rozrzucone na spore dystanse pomiędzy sobą. W ostrym bajdewindzie starały się przeć w silnym wietrze, zdobywając cenne mile i wysokość względem południowego brzegu Bałtyku. W zachodnim sztormie (w między czasie siła wiatru przekroczyła 8 stopni w skali Beauforta), gdy inne jachty walczyły pod Rozewiem ze wzburzonym morzem, Prechitko zgodnie z wcześniejszą sugestią kmdr Ziółkowskiego wytyczył kurs "Korsarza" daleko na północ pod wybrzeże szwedzkie. S/y "Korsarz" płynął cały czas samotnie nie orientując się w szansach konkurentów. Dopiero po 90 godzinach, 28 minutach i 18 sekundach od startu, mijając burtę latarniowca przy wejściu do Zatoki Kilońskiej, który wyznaczał linię mety, zorientował się, że znajduje się na drugiej pozycji, a ostatecznie przeliczenie czasu regatowego wysunęło go na pierwsze miejsce. Zwyciężył zarówno w swojej grupie wyrównawczej jak również pokonał wszystkie inne jachty w klasyfikacji ogólnej.
Był to wielki sukces nie tylko PKM-u ale również polskiego żeglarstwa i polskiej racji stanu związanej z terenem Wolnego Miasta Gdańska z uwagi na znamienny fakt, iż dokonał tego 23 letni , młodziutki Jachtowy Kapitan Morski, a jego harcerska załoga składała się z polskich żeglarzy - szesnastolatków pod banderą WMG , którzy zdystansowali w bardzo ciężkich warunkach morskich, elitę żeglarską Bałtyku.
Analiza dokumentacji technicznej i żeglugowej Polskiego Rejestru Statków, Polskiego Związku Żeglarskiego , Polskiego Klubu Morskiego jak i dokumentów archiwalnych w zasobach Archiwum Państwowego Gdańsk, wskazuje, iż jacht "KORSARZ" jest najdłużej żeglującym jachtem sportowym w naszym kraju. Pływał praktycznie bez przerw pomiędzy rokiem 1935 do chwili obecnej. W jego historii zdarzały się także okresy żeglugi pod "ciekawymi" nazwami , zarówno hitlerowskich jak i komunistycznych armatorów!
1935 - III1939 pod nazwą "KORSARZ" i banderą Polskiego Klubu Morskiego, 1939 - 1945 pod nazwą "PAUL VON BENECKE" i banderą Jachtklubu SS i Policji Gdańskiej, (Danziger Seeklub SS und Polizei powstał na terenie WMG w czerwcu 1938 roku. Na podstawie dekretu gaulaitera Forstera z 10.09.1939 r. między innymi jacht "Korsarz" został przejęty przez hitlerowski jachtklub).
IV1945- VI1946 porzucony przez uciekających Niemców spoczywał z przestrzelona burta (pozbawiony takielunku) na płyciźnie przy brzegu Wisły Martwej na wysokości Pleniewa (okolice dzisiejszego klubu żeglarskiego "Neptun").
1946 - 1951 pod nazwą "KORSARZ" i banderą Polskiego Klubu Morskiego (rewindykacja jachtu przez członków przedwojennego PKM, nastąpiła w 06.1946 r. w okolicach Górek Wschodnich). 1951 - 1956 pod nazwą "KOLEKTYW" i banderą Zjednoczenia Robotniczych Klubów Sportowych! (PKM decyzją ówczesnych komunistycznych władz sportowych został przymusowo wcielony z żeglarzami i jachtami do powyższego "zjednoczenia". Rozwiązano także Polski Związek Żeglarski. Część członków klubu w wyniku tego pogwałcenia autonomii żeglarskich stowarzyszeń- odeszła z żeglarstwa!).
1956 - pod nazwą "KORSARZ" i banderą Polskiego Klubu Morskiego Ten niezwykły jacht ma jeszcze wiele swoich ciekawych żeglarskich historii! Stanowi obecnie zabytek techniki, a konkretnie sztuki szkutniczej będący jednocześnie (poprzez swoją historię i unikalna konstrukcje - to osobny temat;))) elementem dziedzictwa kulturowego miasta Gdańska
Pozdrawiam serdecznie
Rafał J. Krause
Theme by Danetsoft and Danang Probo Sayekti inspired by Maksimer
Oczywiście s/y "Korsarz" został przewłaszczony od PKM przez hitlerowców nie w marcu 1939 ,a we wrzesniu 1939 roku.
Ciekawostką jest fakt, iż jacht Korsarz w okresie sierpnia 1939 roku odbywał rejs po portach duńskich Bałtyku.
Poufna instrukcja klubowa dla kapitanów jachtów morskich PKM nakazywała (w tym okresie napięć politycznych) w razie wybuchu wojny lub prowokacji militarnej Niemców na terenie Gdańska, pozostawienie jachtu w porcie duńskim lub szwedzkim i powrót do kraju samej załogi.
Jednak w rozmowie telefonicznej jaka odbył kmdr T.Ziółkowski z prowadzącym rejs druhem kpt. Olszewskim (Korsarz cumował pod koniec sierpnia w Kopenhadze), prosił go o jak najszybszy powrót załogi na jachcie do Gdańska.
Był przekonany ,że właśnie jacht flagowy klubu będzie najbezpieczniejszy w przystani klubowej pod opieką, kontrolą samego kmdr T.Ziółkowskiego, który jako szef pilotów portu gdańskiego i doświadczony kapitan żeglugi wielkiej, żeglarz cieszył sie wielkim szacunkiem wśród Niemców (był oficerem służącym na krążowniku marynarki cesarskiej w okresie I WŚ odznaczonym nawet krzyżem żelaznym za odwagę w walce na Atlantyku).
Mimo swojego wielkiego patriotyzmu i krzewienia idei polskiego żeglarstwa sportowego i turystycznego w WMG oraz aktywnej działalności społecznej i wychowawczej w Polonii gdańskiej, po umieszczeniu na "listach śmierci" przez gdańskich hitlerowców, proponowano Ziółkowskiemu wiosną 1940 roku, trzykrotnie (podczas pobytu w KL Stutthof od września 1939 roku), skreślenie z "listy śmierci" i uwolnienie oraz dalszą pracę na kierowniczym stanowisku w gospodarce morskiej Niemiec po podpisaniu "lojalki".
Konsekwentnie odmawiał do samej egzekucji w dniu 22.03.1940 roku, którą wykonano na ponad 50 najbardziej aktywnych działaczy polskich z WMG w lesie nieopodal obozu ma Mierzei Wiślanej...
Jacht Korsarz, Którego T.Ziółkowski nakreślił kształt i wniósł do projektu wykonawcy Jachtowej Stoczni Kroppa na gdańskich Stogach, wiele poprawek.
Jacht Korsarz który powstał właśnie dzięki jego inicjatywie i aktywnym działaniom (na przyjęciu dla polskiej finansjery i polityków w Sekretariacie Generalnym RP w WMG w 1934 roku, zainicjował zbiórkę pieniędzy na budowę jachtu dla polskiej młodzieży Gdańska, słowami " Proszę Państwa! Nasza młodzież pragnie pływać po morzu, nasza młodzież może być w tym najlepsza..." i pierwszy położył na tacy 100 guldenów.
Tego wieczora zebrano 1/3 sumy potrzebną na budowę tego bardzo drogiego, szybkiego, dzielnego w morskiej żegludze i "długowiecznego" jachtu, który przeżył nie tylko swojego pomysłodawce i pierwszego kapitana ale wszystkich przedwojennych żeglarzy, którzy na nim pływali...
Dał polskiemu żeglarstwu okresu międzywojennego wielka satysfakcje i nagrodę regat olimpijskich.
To daje do myślenia...
Ten jacht to coś znacznie więcej niż kilkanaście metrów dębowego mocnego kadłuba...służącego niezawodnie i polskim żeglarskim patriotom WMG i żeglarzom z pod znaku SS i towarzyszom żeglarzom czasów stalinowskich...
R.Krause
Bardzo zaciekawił mnie los zaginionej nagrody dla jachtu "Korsarz", ponieważ syn kapitana Prechitko, Andrzej, jest moim kolegą z czasów PSM, a inny kolega też z tamtych lat, Ryszard Plutecki, były oficer mechanik, to żeglarz obecnie (z patentem!), podsunął mi myśl, jak można szukać cennej nagrody, którą przed wojną niespodziewanie dla Niemców, zdobył polski jacht.
1.Trzeba znaleźć oficjalną nazwę regat, w których s/y "Korsarz" brał udział.
2.Trzeba dowiedzieć się, jak oficjalnie nazywała się ta nagroda.
3. W tym celu należy poprzez Internet skontaktować się z Niemcami (niemieckie jacht kluby) ,z prośbą o pomoc w poszukiwaniu tej nagrody.
4. Będzie łatwiej, jeżeli zajmie się tym osoba, która dobrze zna język niemiecki.
No cóż, gra jest warta świeczki.
Pozdrawiam.
Chlubna i ciekawa jest historia Korsarza.
To piękny jacht i wspaniale żeglował, sam wiem...
Stan dzisiejszy to chyba znacznie trudniejszy temat, skoro autor go tak dokładnie pomija...
Może wrezcie czas napisać wprost, że jeszcze kilka lat eksploatowania w dotychczasowy sposób - a zostanie po Korsarzu wspomnienie tylko...
A historyczną jednostkę z nowym już silnikiem będzie mógł każdy ,,zwiedzić" przy okazji otwarcia sezonu żeglarskiego 2009 na Motławie przy Baszcie Łabędź...
Pozdrawiam Kolegę ,,Stogofila,, ;)))
Rafał
Obyś miał rację, szczerze tego i nam i Korsarzowi życzę!!
Przeraża jednak stosunek tak urzędników jak instytucji do dziedzictwa kultury materialnej - jakim jest Korsarz.
Wczoraj upłynął termin odwołania od wykonalności eksmisji PKM (armatora dwu najstarszych jachtów morskich w Polsce) z części zajmowanego w Twierdzy Wisłoujście terenu. Wysiłkiem zaprzyjaźnionego prawnika, tą burzę o ile wiem uda się na czas jakiś powstrzymać...
Niemniej wobec od lat trwających działań dyrektora Muzeum Miasta Gdańska oraz tańczącego jak mu zagrają gdańskiego magistratu, wydaje się jednak nieuniknione, że prędzej czy później PKM zostanie ze swej obecnej siedziby na Twierdzy usunięty.
Mam skojarzenia z próbą unicestwiania tego klubu w latach 50-tych przez Milicję Obywatelską (przejęcie przystani) i z przejęciem go w roku 1939 przez Gauleitera pewnego...
Ciekawe w tym wszystkim, że do uniemożliwienia działalności klubu działającego w Gdańsku od 1922 roku i mającego dwa najstarsze w Polsce morskie jachty (oba mocno związane z Gdańskiem), najbardziej dąży dyplomowany historyk i dyrektor Muzeum Historii Miasta Gdańska... Eeechh...
Jaromir Rowiński
Ale sprawy to nie nowe.
//A dalej widziałem pod słońcem, że to nie chyżym bieg się udaje, i nie waleczni w walce zwyciężają. Tak samo nie mędrcom chleb się dostaje w udziale ani rozumnym bogactwo, ani też nie uczeni cieszą się względami. Bo czas i przypadek rządzi wszystkim...// (Kaznodziei 9:11)
//Zwróciłem swój umysł ku temu, by poznać, badać i szukać mądrości i słusznej oceny, by poznać, że zło jest głupotą, a wielka głupota - szaleństwem...// (Kaznodziei 7:25)
Że tak nieśmiało przytoczę za Biblią Tysiąclecia...;)
W przekładzie Biblii Gdańskiej wyłuszczono to po staropolsku i bardziej dosadnie...
Oby jasność rozeznania rzeczy istotnych,a tak ulotnych jak i symbolicznych, spłynęła na rajców grodu naszego... (to własne)
Rafał